Bruksela – miasto kontrastów i niespodzianek.

Pamiętacie „Pulp Fiction” (taki słynny film gangsterski z 1994 roku)? Jest w nim taka scena, w której – podczas podróży autem – amerykański bandzior Vincent Vega (John Travolta) opowiadając swojemu kumplowi Julesowi Winnfieldowi (Samuel L. Jackson) o podróży po Europie

Frytki, fryteczki, frytunie.

Friet, pommes de terre frites, french fries, czyli po prostu frytki. Na przełomie stycznia i lutego osoby odwiedzające Belgię klapki mogą nosić tylko w pokoju hotelowym, albo w SPA. Nie zrozumcie mnie źle. Oczywiście fajnie jest pracować nawet w hotelu, kiedy wiąże się to z ciekawymi podróżami, już o SPA nie wspominając. Oprócz pracy trzeba jednak również jeść.

Ambiwalentna Bruksela, czyli kilka zdań o stolicy frytek i czekolady

Jakie pierwsze wrażenie wywołuje Bruksela? Moje początkowe odczucia, po pobieżnym i krótkim spacerze określiłbym, jako… ambiwalentne. Nie jestem w stanie jednoznacznie określić, czego mi zabrakło, zwyczajnie wszystko wydawało się po prostu przeciętne, brakowało mi czegoś, co wywołałoby „efekt wow” i pozwoliło odczuć, że znalazłem się w samym sercu Europy. Ot, po prostu kolejne miasto, pozornie