Pamiętacie „Pulp Fiction” (taki słynny film gangsterski z 1994 roku)? Jest w nim taka scena, w której – podczas podróży autem – amerykański bandzior Vincent Vega (John Travolta) opowiadając swojemu kumplowi Julesowi Winnfieldowi (Samuel L. Jackson) o podróży po Europie
Friet, pommes de terre frites, french fries, czyli po prostu frytki. Na przełomie stycznia i lutego osoby odwiedzające Belgię klapki mogą nosić tylko w pokoju hotelowym, albo w SPA. Nie zrozumcie mnie źle. Oczywiście fajnie jest pracować nawet w hotelu, kiedy wiąże się to z ciekawymi podróżami, już o SPA nie wspominając. Oprócz pracy trzeba jednak również jeść.
Jakie pierwsze wrażenie wywołuje Bruksela? Moje początkowe odczucia, po pobieżnym i krótkim spacerze określiłbym, jako… ambiwalentne. Nie jestem w stanie jednoznacznie określić, czego mi zabrakło, zwyczajnie wszystko wydawało się po prostu przeciętne, brakowało mi czegoś, co wywołałoby „efekt wow” i pozwoliło odczuć, że znalazłem się w samym sercu Europy. Ot, po prostu kolejne miasto, pozornie
Burmistrzu Tbilisy, Kacha Kaładze powiedział, że ma taki sen, żeby żaden Gruzin nie mieszkał w sowieckim bloku. Burmistrzu Tbilisy, Kacha Kaładze powiedział, że ma taki sen, żeby żaden Gruzin nie mieszkał w sowieckim bloku. To właśnie w tym nowym nie-sowieckim, bezczynszowym bloku znajduje się owa winda, która więzi ludzi nieposiadających drobnych.
Legenda głosi, że gdy Bóg dzielił ziemie między różne narody, Gruzini biesiadowali i nie stanęli w kolejce po część dla siebie. Gdy wszyscy dostali już swój kawałek, Bóg usłyszał wesołe śpiewy i zobaczył Gruzinów. Bogu zrobiło się żal tych wesołych ludzi, więc oddał im najpiękniejszy zakątek ziemi, który pierwotnie miał zostawić dla siebie.
Sardynia to jedno z must see miejsc w Europie, nie tylko jeśli chodzi o wakacyjne wyprawy. W szczególności takie miejsca jak Alghero, Calghari oraz Sassari to trzy najbardziej oblegane miejsca na Sardynii, w które z łatwością, bezpośrednio z Polski dostaniemy się w sezonie, a w okresie jesienno-zimowym musimy przesiąść się w Mediolanie, Rzymie czy Neapolu.
Oradea, Rumunia Ge&In projekt Łamiąc stereotypy o Rumunii, trochę zapomnianej, zaniedbanej, zanieczyszczone i z bardzo kiepskimi drogami odwiedzając takie miejsce jak Oradea, gdzie miało miejsce nasze projektowe spotkanie, jest dobrą wizytówką i pierwszym przystankiem, który warto zaznaczyć na mapie Rumunii wybierając się w te strony. Na początku warto wiedzieć, że łatwiej się dostać do
Lublanę od Zagrzebia dzielą niespełna dwie godziny drogi, od Wenecji – dwie i pół. Jednak stolicy Słowenii najbliżej jest do małych, szarych polskich miast.
Londyn jest niebezpieczny, a przynajmniej ma się takie wrażenie. A oto moje z piątkowego dnia… Po drodze do „pracy” specjalna tabliczka ostrzega, że dach z blachy falistej jest „fragile” (rysunek pokazuje, że można wpaść i zepsuć komuś obiad). W tej samej dzielnicy ostrzegają przed wspinaniem się na kontener. Czyżby w okolicy grasowali „człowieki – pająki”
- 1
- 2