Londyn jest niebezpieczny, a przynajmniej ma się takie wrażenie. A oto moje z piątkowego dnia…
Po drodze do „pracy” specjalna tabliczka ostrzega, że dach z blachy falistej jest „fragile” (rysunek pokazuje, że można wpaść i zepsuć komuś obiad). W tej samej dzielnicy ostrzegają przed wspinaniem się na kontener. Czyżby w okolicy grasowali „człowieki – pająki” tudzież inne Avangers lub DC? Swoją drogą to raczej bardziej prowokuje niż ostrzega.
Nawet jeśli jesteś trzeźwy i nie wspinasz się po dachach to w Londynie wszędzie czai się niebezpieczeństwo: spadające skały, wyłaniające się zza rogu wózki widłowe, wysokie napięcie, szczekające psie patrole, hałas.
Gorąca woda z kranu (Coś czego nigdy nie zrozumiem i chyba żaden overseas nie zakuma, jak umyć ręce w ciepłej wodzie mając dwa oddzielne krany, z jednego woda „very hot” a z drugiego nie wiem jaka bo nie napisali 😉
Najbardziej śmiercionośne są jednak DRZWI “mind the doors”, “the doors can be dangerous”, “please do not distract the doors”, “doors are closing now” itp.
GENERALNIE DRZWI ZABIJAJĄ!
Wracając do ostrzeżeń typu „mind your (tu dowolnie dodaj co) przed śmiercionośnymi drzwiami obowiązkowo „mind your step”.
Nie pijcie alkoholu poza dozwoloną strefą (nota bene tę samą gdzie te „kruche” dachy). Jak byście zastanawiali się dlaczego, zawsze można zadzwonić do „resident”. Na pewno oczekuje na telefon rozmówcy po kilku paintach.
FIRE? Przecież co piątek są ćwiczenia przeciw pożarowe, nic ci nie grozi… no może oprócz zatoru przy windach, kiedy wracający z „meeting pointu” tłum wraca do swoich open spaców. Nie próbuj się wepchać, przewidzieli to i zadbali o informację „don’t jump the quque…” Na szczęście ci co wybrali schody dowiedzą się, że spalili więcej kalorii niżby wybrali się na jogging. Aaa i pamiętaj, żeby naładować baterie swojego prywatnego „smoke alarm”, bo i tak spłoniesz. Nie przejmuj się, że opuściłeś ćwiczenia, zawsze po drodze zobaczysz kilkadziesiąt ostrzeżeń in case of fire.. coś tam, coś tam.
Przykładowo in case of fire nie biegnij bo możesz się poślizgnąć na „slippery floor”, no a poza tym jak uciekać? Raz „keep right” na ruchomych schodach, ale już „keep left” między przejściem jednymi a drugimi schodami.
Ostrzeżenie, żeby nie zgubić telefonu? Genialne, bo jak wtedy zadzwonię po pomoc? Przewidzieli i to. Specjalne „help deski” uratują ci życie. Obyś tylko wcisnął odpowiedni kolor guzika. Jeśli tylko czujesz się „unwell” też otrzymasz pomoc.
Jeśli nie umiesz czytać… usłyszych to przez megafon „mind you gap”, mind the door” mind your head”.
Jeśli opuściłeś na angielskim podstawowe słówka z zakresu bezpieczeństwa – ZGINIESZ! Możesz liczyć na swoją inteligencję, żeby nie wchodzić na dachy z blachy falistej, ale aż samo się prosi, żeby poszukać drabiny i właśnie tam wejść (szacuje jakieś 3,5 metra – nie wiem ile to stóp)
Szkoda, że nie pomyśleli o ostrzeganiu o cenach piwa, bo nie jeden pewnie zszedł na zawał. Typu „pamiętaj, że każde piwo ma tańsze odpowiedniki, o które możesz zapytać barmana”
„Keep calm and save the queen”
THIS WAS A SECURITY ANNOUNCEMENT.